Info
Ten blog rowerowy prowadzi Bartek z Tuchowa. Mam przejechane 49788.50 kilometrów w tym 293.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.52 km/h.Klub: Grupetto Gorlice. Więcej o mnie. 2015 2014 2013 2012 2011 2010 Gminy:
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Lipiec3 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 0
- 2017, Maj7 - 0
- 2017, Kwiecień3 - 0
- 2017, Marzec7 - 0
- 2017, Luty3 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień5 - 0
- 2016, Sierpień1 - 0
- 2016, Lipiec10 - 0
- 2016, Czerwiec5 - 0
- 2016, Maj7 - 0
- 2016, Kwiecień4 - 0
- 2016, Marzec3 - 0
- 2016, Luty2 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień10 - 0
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień9 - 0
- 2015, Sierpień9 - 0
- 2015, Lipiec18 - 1
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj6 - 0
- 2015, Kwiecień2 - 0
- 2015, Marzec10 - 1
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 4
- 2014, Listopad2 - 1
- 2014, Październik5 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 4
- 2014, Sierpień18 - 6
- 2014, Lipiec22 - 4
- 2014, Czerwiec20 - 4
- 2014, Maj13 - 9
- 2014, Kwiecień24 - 2
- 2014, Marzec20 - 10
- 2014, Luty9 - 14
- 2014, Styczeń11 - 5
- 2013, Grudzień6 - 6
- 2013, Listopad8 - 2
- 2013, Październik13 - 6
- 2013, Wrzesień9 - 4
- 2013, Sierpień20 - 8
- 2013, Lipiec25 - 27
- 2013, Czerwiec17 - 35
- 2013, Maj16 - 42
- 2013, Kwiecień23 - 49
- 2013, Marzec12 - 35
- 2013, Luty10 - 12
- 2013, Styczeń3 - 1
- 2012, Grudzień4 - 2
- 2012, Listopad8 - 15
- 2012, Październik7 - 11
- 2012, Wrzesień19 - 12
- 2012, Sierpień15 - 21
- 2012, Lipiec24 - 43
- 2012, Czerwiec25 - 17
- 2012, Maj23 - 21
- 2012, Kwiecień15 - 7
- 2012, Marzec13 - 2
- 2012, Luty8 - 0
- 2012, Styczeń5 - 0
- 2011, Grudzień6 - 0
- 2011, Listopad9 - 0
- 2011, Październik8 - 0
- 2011, Wrzesień14 - 1
- 2011, Sierpień13 - 4
- 2011, Lipiec11 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 0
- 2011, Maj8 - 1
- 2011, Kwiecień7 - 3
- 2011, Marzec2 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Sierpień7 - 2
- 2010, Lipiec10 - 3
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj3 - 3
- 2010, Kwiecień1 - 1
- 2010, Marzec5 - 1
- 2010, Luty1 - 0
Wpisy archiwalne w kategorii
Bez sakw
Dystans całkowity: | 46944.92 km (w terenie 255.50 km; 0.54%) |
Czas w ruchu: | 1591:12 |
Średnia prędkość: | 28.79 km/h |
Maksymalna prędkość: | 80.10 km/h |
Suma podjazdów: | 415507 m |
Maks. tętno maksymalne: | 191 (97 %) |
Maks. tętno średnie: | 172 (88 %) |
Suma kalorii: | 434479 kcal |
Liczba aktywności: | 723 |
Średnio na aktywność: | 64.93 km i 2h 16m |
Więcej statystyk |
Dane wyjazdu:
57.80 km
0.00 km teren
02:15 h
25.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg:127 ( 65%)
Pion ↑:750 m
Kalorie: 720 kcal
Rower:Trek 1.1
Lżej.. San Marino..
Sobota, 8 marca 2014 · dodano: 08.03.2014 | Komentarze 0
Po wczorajszej męczarni, dziś spokojnie. Tylko podjazd na szczyt SM. Wolno sie zbierałem i z łóżka i z hotelu. To jednego zapomniałem, to drugiego. Wyjechałem. Pokręciłem się po starym mieście i uderzyłem w strone SM. Z pogodą szału nie było, im wyżej tym ciemniej i zimniej. Po 5-6km zjazdu pokazało się słońce i już do samego wieczora świeciło. Wracając przejechałem kilka km z jakimś kolegą z SM, skręcił przed Rimini. Już przed samym hotelem patrząc na rozkład miejskich autobusów, spotkałem Arka. Pojechałem do hotelu, poszedłem sobie połazić po plaży i w końcu zaliczyć Eye Love, czyli Diabelski Młyn (foto). Później zakupy i hotel. Jutro w planach (standardowo) SM i wzdłuż Adriatyku do Pescary. Jeszcze nie wiem w jakiej kolejności. PS. 5min temu się ważyłem i waga pokazała 65kg.. 3kg bym spadł? No nie wiem.. Zdjecia z 2 aparatow, wiec różna jakość :)
FOTO:
Zjazd do Rimini © BartekO
San Marino © BartekO
Muzeum lotnictwa przed SM © BartekO
Muzeum lotnictwa przed SM © BartekO
Kiero © BartekO
Stare miasto © BartekO
Wykorzystując wiatr © BartekO
W oddali Młyn © BartekO
Plaża © BartekO
Na Młynie © BartekO
Samojebka.. :D © BartekO
Bilecik © BartekO
Chodnik © BartekO
Dane wyjazdu:
119.50 km
0.00 km teren
05:00 h
23.90 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg:123 ( 63%)
Pion ↑:1700 m
Kalorie: 1550 kcal
Rower:Trek 1.1
Zmeczenie materialu..
Piątek, 7 marca 2014 · dodano: 07.03.2014 | Komentarze 0
Wyjechałem z grupką gorlicka, ale nogi ciężkie były, po 50km odpadłem, jechałem swoim tempem. Oni odjechali na pierwszym powazniejszym podjezdzie, ja jechalem swoim tempem. Gdzieś zgubiłem droge na szczycie. Zauważyłem znak na Urbino, stamtąd jest jakies 30km do Rimini. To zacząłem zjeżdżać, po kilkuset metrach kolejny znak, na San Marino, zmiana trasy. Jakimiś bocznymi drogami do SM, fajna widokowa trasa. Podjechałem od innej strony do SM, wyjechałem prawie na sam szczyt i stamtąd zjazd do Rimini. Tam się pokerecilem wzdłuż wybrzeża i zawinąłem na hotel.
Początek podjazdu © BartekO
Szczyt w chmurach © BartekO
Nie ma serpentyn = nie ma podjazdu © BartekO
Widoki © BartekO
Widoki, cd © BartekO
Widok na SM © BartekO
Wjazd do SM © BartekO
Rejestracja taka o © BartekO
San Marino © BartekO
Wieżyczka © BartekO
Na szczycie SM © BartekO
Strażnik przy wjeździe © BartekO
Na desce, małe fale były, ale to już nie ja :P © BartekO
Dane wyjazdu:
128.50 km
0.00 km teren
04:57 h
25.96 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg:130 ( 66%)
Pion ↑:1820 m
Kalorie: 1700 kcal
Rower:Trek 1.1
Grupowo po górkach..
Czwartek, 6 marca 2014 · dodano: 06.03.2014 | Komentarze 2
Dziś się udało. Pojechałem z grupką. Początkowo po płaskim wzdłuż wybrzeża. Trochę z początku padało, z czasem przestało, ale w górach znów zaczęło. We 4 odbiliśmy w stronę gór min. w stronę podjazdu z Giro 2010, Barbotto. Wcześniej kilka dla mnie męczących podjazdów, po wczorajszych podjazdach. W końcu dojechaliśmy na szczyt planowanego podjazdu. Zjechaliśmy na dół, tam zdj. I w górę. Ciężko to szło, ciężko. Arek oddalał się z każdym metrem. Damian zaczął podjazd wcześniej. Sam podjazd 4.67km, średnio niecałe 8%. Było się gdzie namęczyć.. Na szczycie jakieś ciasteczko, Fanta i dalej w drogę, i znów pod górę.. Trochę zaczęło padać. Zjazd i po płaskim w stronę Rimini.
FOTO:
Przed podjazdem na Barbotto © BartekO
Dane wyjazdu:
97.20 km
0.00 km teren
04:00 h
24.30 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:9.0
HR max: (%)
HR avg:134 ( 68%)
Pion ↑:2080 m
Kalorie: 1380 kcal
Rower:Trek 1.1
Góry..
Środa, 5 marca 2014 · dodano: 05.03.2014 | Komentarze 0
Wyjechałem wcześnie rano. Padało.. Ale nie wytrzymałem, 2 dni wolnego wystarczyło, 3 dzień to za dużo. Ubrałem kurtkę przeciwdeszczową i było okej. 3x podjazdy (takie niby moje odcinki) i za 4 razem pełny podjazd na sam szczyt.
Cały dojazd do SM i 2 podjazdy w lekkim deszczu.. Później z minuty na minutę pogoda się poprawiła. Pod koniec trzeciego podjazdu zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie.. szukam aparatu i coś pusto po kieszeniach. Były dwie opcje: albo telefon zostawiłem w hotelu, albo mi wypadł.. Już widziałem siebie jak lecę na ul. Krakowska do salonu Orange wchodzę i mowie: Dzień dobry, chciałem wyrobić duplikat karty SIM.. Już to znam na pamięć i całą procedurę tej operacji. No nic, jadę dalej w niepewności, ale nic już nie poradzę.
Cały dystans i podjazdy zacząłem odczuwać dopiero po ostatnim zjeździe, na prostych przed Rimini. Wcześniej sobie myślałem, że może za wolne tempo narzuciłem, ale jest okej.
Achilles czułem, ale było dużo lepiej niz 2 dni temu. Po powrocie od razu obłożyłem zimną namoczoną gazą i co chwile podmieniam.
Telefon na szczęście leżał w hotelu z nieodczytanym sms-em, że ekipa z Niedzieli jeździ dziś od 14.. No nic, pojeżdżę z nimi jutro.
FOTO:
Wszystko we mgle/chmurach © BartekO
Cały dojazd do SM i 2 podjazdy w lekkim deszczu.. Później z minuty na minutę pogoda się poprawiła. Pod koniec trzeciego podjazdu zatrzymałem się żeby zrobić zdjęcie.. szukam aparatu i coś pusto po kieszeniach. Były dwie opcje: albo telefon zostawiłem w hotelu, albo mi wypadł.. Już widziałem siebie jak lecę na ul. Krakowska do salonu Orange wchodzę i mowie: Dzień dobry, chciałem wyrobić duplikat karty SIM.. Już to znam na pamięć i całą procedurę tej operacji. No nic, jadę dalej w niepewności, ale nic już nie poradzę.
Cały dystans i podjazdy zacząłem odczuwać dopiero po ostatnim zjeździe, na prostych przed Rimini. Wcześniej sobie myślałem, że może za wolne tempo narzuciłem, ale jest okej.
Achilles czułem, ale było dużo lepiej niz 2 dni temu. Po powrocie od razu obłożyłem zimną namoczoną gazą i co chwile podmieniam.
Telefon na szczęście leżał w hotelu z nieodczytanym sms-em, że ekipa z Niedzieli jeździ dziś od 14.. No nic, pojeżdżę z nimi jutro.
FOTO:
Wszystko we mgle/chmurach © BartekO
Dane wyjazdu:
23.50 km
0.00 km teren
01:05 h
21.69 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:17.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:100 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.1
Fri dej..
Poniedziałek, 3 marca 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 0
Spóźniłem się na zbiórkę Grupetto, ale i tak bym nie pociągnął pewnie z nimi daleko. Achilles mnie nawala, siodełko chyba mam za wysoko, podniosłem 2 dni temu niepotrzebnie.. bo wątpię, żeby to z przemęczenia było. Trudno. Pokręciłem się po mieście, pogoda elegancka. Mam nadzieje, że jutro da się pojeździć..FOTO:
I tak co chwila © BartekO
Rybki © BartekO
Centrum Riminii, port © BartekO
Dane wyjazdu:
103.50 km
0.00 km teren
03:57 h
26.20 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:1820 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.1
Grupowoo..
Niedziela, 2 marca 2014 · dodano: 03.03.2014 | Komentarze 0
Z ekipa z Gorlic. Mamy niedaleko siebie hotele. Bylo nas razem 8 osob. Pojechaliśmy w stronę San Marino. Pogoda całkiem całkiem. Podjazd każdy swoim tempem. Wyjechaliśmy ile się dało w górę, później w 5 ruszyliśmy dalej, a pozostała trójka się odłączyła. Zjechaliśmy w dół za San Marino i później po niewielkich wzniesieniach do jakiegoś tam miasteczka (Ponte Capuccini?) i powrót w stronę Rimini.
FOTO:
Szczyt San Marino © BartekO
Tam jedziemy © BartekO
Się rozjechaliśmy, raz jedni z przodu, raz inni © BartekO
Podjazd © BartekO
San Marino od drugiej strony © BartekO
Tym razem inni w tyle © BartekO
Ekipa © BartekO
Ekipa cd © BartekO
Ostatni dłuższy podjazd © BartekO
Z podjzadu, juz w strone Rimini © BartekO
Centrum Riminii, port © BartekO
Dane wyjazdu:
75.01 km
0.00 km teren
02:53 h
26.02 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:11.0
HR max: (%)
HR avg:138 ( 70%)
Pion ↑:1440 m
Kalorie: 1019 kcal
Rower:Trek 1.1
Podjazdy w San Marino..
Sobota, 1 marca 2014 · dodano: 01.03.2014 | Komentarze 2
Jak wczoraj, plany inne, a sie robiło co innego. Wstaje rano.. ciemno, zachmurzone. Z okna San Marino prawie nie widac. Nie ma opcji, póki nie pada - jadę w tamtą strone. Wzialem ze soba kurtke przeciwdeszczowa, ale na szczęście okazała się zbędna. 3 razy podjechałem od granicy San Marino do ronda Acquaviva. Ten odcinek ma ok 7.3km, nie ma kawałka płaskiego, jakis tam odcinek 200m z lekkim nachyleniem a tak to predkosc w granicach 14-18km/h. Później cos zaczelo wychodzić słońce, może jutro będzie lepiej, bo tutejsze prognozy nie sa trafne.. Wczoraj mialo być słonecznie, dzis miało padać, a było odwrotnie.. :) Powrót już bez gazu, bo brakło :D rozjazdowo troche, jutro tez dzien ;) W sumie tyle. Trochę mnie umęczyły te podjazdy, po 2 dniach dłuższej jazdy i w ogóle jak na pierwsze dni marca.
FOTO:
Powrót © BartekO
FOTO:
Powrót © BartekO
Dane wyjazdu:
139.50 km
0.00 km teren
05:10 h
27.00 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:12.0
HR max: (%)
HR avg:137 ( 70%)
Pion ↑:1450 m
Kalorie: 1720 kcal
Rower:Trek 1.1
Nic nowego.. San Marino Monte Gabicci..
Piątek, 28 lutego 2014 · dodano: 28.02.2014 | Komentarze 1
Praktycznie to co wczoraj, tylko inna trasa i w odwrotnej kolejnosci, choć tak nie miało być. Plany były takie zeby objechac 2x hopki miedzy Cattolica a Pesaro, ale sie nie 'udało'. Chciałem pojechać obowdnicą do właśnie Cattolicy, ale sie pogubiłem w Rimini i wyladowalem na krzyzowce na San Marino. A to jade ;) Jade i jadę, sobie myślę, a wstąpie zobaczyc w Serravalle jak wygląda stadion piłkarski San Marino. Wyglądał na dość stary.
Co mi sie nasunelo, kierowcy samochodow reaguja nawet na odwrocenie sie do tylu, ustepuja pierwszenstwa. Tzn, chodzi o to, że czasem wyjeżdża się na skrzyżowaniu na środkowym pasie, standardowo zjeżdżam do prawej ile sie da, w Polsce czasem się czeka i czeka aż ktos wpuści, a tu od razu robią miejsce. W ogole widac ze Wlosi prowadzą sportowy tryb życia. Jak nie rower w dzien to wzdłuż plaż biega bardzo dużo ludzi. Co kilka metrow spotyka sie kogoś kto biegnie, młody, starszy, bez względu na wiek. Wyjechałem jeszcze wyżej, pod rondo ze skrętem na Aquavive, nawrót i w dół. Wyżej nie jechałem, było troche zimniej niz wczoraj, a bedac pierwszy raz na samym szczycie byla spora roznica.
Zjezdzam w doł, uważnie, zeby nie wjechać w jakąś dziure. Szczęśliwie nic się nie dzieje. Dojeżdżam do krzyżówki w stronę Pesaro. Jadę, kieruje się po znakach na Riccione > Cattolica. Tam odbijam na miasto i podjazd na Monte Gabicci (zdj). Podjazd spokojnie, jak i wszystkie dzisiaj, trpche mialem zakwasy po wczorajszym, ale o to chodzi. Hopki tu tam, jakiś Kolarzyk mnie wyprzedza. Jeden odpowie czesc inny nie, tzn po wlosku, rzecz jasna ;) Nie wiem czy sie czuja niektorzy lepsi, ale przyjąłem taktykę ze jak ktoś coś tam powie to odpowiem ;) Chciałem sobie coś na tych hopkach zjeść, ale nie było mi dane, wczoraj było otwarte, dziś zamkniete. Zresztą te 'miasta' tam po drodze ewidentnie wakacyjne, przejezdza sie, kilka samochodów, nikogo nie ma, pusto.
Jade do Pescary z nadzieja ze tam coś zjem. Po drodze nic ciekawego, wjeżdżam na obwodnicę i powrót. Szukam miejsca, żeby zjeść. Stacje zamkniete, wreszcie jest jakaś. Ni to stacja ni bat, ni kącik karciany, wszystko tam było ;) Wziąłem sobie jakies 2 pizzerki na ciepło, zjadłem, jakąś Fante do picia i wróciłem na trasę "przybrzeżną". Nieciekawe chmury się pokazały. Jadę. Zaczęło kropić. Później padać. Dojechałem do Monte Gabicci, później 'tylko' zjazd do miasta i powrót obwodnicą. Już bez błądzenia dotarłem na główną drogę do Rimini. Zaczeło chwile padac, schowałem się pod wiadukt. 2-3 min lekko przestało i pojechałem. Im dłużej, tym mniej padało. Po 2-3km przestało, asfalt suchy. Za znakami do Rimini, przypadkiem zahaczyłem o Fiabilandie, ale zamknięta, później spokojnie już do hotelu. Tyle na dziś. Oby tak dalej..
Co mi sie nasunelo, kierowcy samochodow reaguja nawet na odwrocenie sie do tylu, ustepuja pierwszenstwa. Tzn, chodzi o to, że czasem wyjeżdża się na skrzyżowaniu na środkowym pasie, standardowo zjeżdżam do prawej ile sie da, w Polsce czasem się czeka i czeka aż ktos wpuści, a tu od razu robią miejsce. W ogole widac ze Wlosi prowadzą sportowy tryb życia. Jak nie rower w dzien to wzdłuż plaż biega bardzo dużo ludzi. Co kilka metrow spotyka sie kogoś kto biegnie, młody, starszy, bez względu na wiek. Wyjechałem jeszcze wyżej, pod rondo ze skrętem na Aquavive, nawrót i w dół. Wyżej nie jechałem, było troche zimniej niz wczoraj, a bedac pierwszy raz na samym szczycie byla spora roznica.
Zjezdzam w doł, uważnie, zeby nie wjechać w jakąś dziure. Szczęśliwie nic się nie dzieje. Dojeżdżam do krzyżówki w stronę Pesaro. Jadę, kieruje się po znakach na Riccione > Cattolica. Tam odbijam na miasto i podjazd na Monte Gabicci (zdj). Podjazd spokojnie, jak i wszystkie dzisiaj, trpche mialem zakwasy po wczorajszym, ale o to chodzi. Hopki tu tam, jakiś Kolarzyk mnie wyprzedza. Jeden odpowie czesc inny nie, tzn po wlosku, rzecz jasna ;) Nie wiem czy sie czuja niektorzy lepsi, ale przyjąłem taktykę ze jak ktoś coś tam powie to odpowiem ;) Chciałem sobie coś na tych hopkach zjeść, ale nie było mi dane, wczoraj było otwarte, dziś zamkniete. Zresztą te 'miasta' tam po drodze ewidentnie wakacyjne, przejezdza sie, kilka samochodów, nikogo nie ma, pusto.
Jade do Pescary z nadzieja ze tam coś zjem. Po drodze nic ciekawego, wjeżdżam na obwodnicę i powrót. Szukam miejsca, żeby zjeść. Stacje zamkniete, wreszcie jest jakaś. Ni to stacja ni bat, ni kącik karciany, wszystko tam było ;) Wziąłem sobie jakies 2 pizzerki na ciepło, zjadłem, jakąś Fante do picia i wróciłem na trasę "przybrzeżną". Nieciekawe chmury się pokazały. Jadę. Zaczęło kropić. Później padać. Dojechałem do Monte Gabicci, później 'tylko' zjazd do miasta i powrót obwodnicą. Już bez błądzenia dotarłem na główną drogę do Rimini. Zaczeło chwile padac, schowałem się pod wiadukt. 2-3 min lekko przestało i pojechałem. Im dłużej, tym mniej padało. Po 2-3km przestało, asfalt suchy. Za znakami do Rimini, przypadkiem zahaczyłem o Fiabilandie, ale zamknięta, później spokojnie już do hotelu. Tyle na dziś. Oby tak dalej..
Już nawet nie pisze ilu to kolarzy spotkałem, co chwile ktoś jechał..
(Z góry uprzedzam - nie znam sie na odmianie tutejszych miejscowosci i rejonow ;) )
FOTO:
Wjazd do San Marino © BartekO
Widok w San Marino © BartekO
Stadion narodowy San Marino, Serravalle © BartekO
Stadion narodowy San Marino, Serravalle © BartekO
Stadion narodowy San Marino, Serravalle © BartekO
Gabicce Mare, zaraz przed podjazdem © BartekO
Malowidła na podjeździe, Pantani © BartekO
Malowidła na podjeździe © BartekO
A tam coś zjem.. chyba © BartekO
Ale jeszcze w góre © BartekO
Jeszcze tylko 2 'scianki', ok 12-15% © BartekO
Cisza przed "burza" © BartekO
Tam już chyba pada © BartekO
Fiabilandia, zamknięta © BartekO
Dane wyjazdu:
129.00 km
0.00 km teren
04:41 h
27.54 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg:140 ( 71%)
Pion ↑:1330 m
Kalorie: 1700 kcal
Rower:Trek 1.1
Gabicce Monte + San Marino po raz 2..
Czwartek, 27 lutego 2014 · dodano: 27.02.2014 | Komentarze 4
Plany były nieco inne. Ale od początku. Prognozy nie były tak łaskawe jak się okazało w rzeczywistości. Koło 14-15 miało się zachmurzyć. Ale teraz (16:05) nadal słonecznie. Pojechałem w stronę Monte Gabicci, jak się nie zna okolic to ciężko się tu jeździ. Jakieś ścieżki rowerowe, zakazy, nakazy itp ;) Dojechałem, zaczął się krotki podjazd i później widoki na Adriatyk, w tamtą stronę trochę w ciemnych odchodzących chmurach,z powrotem w słońcu były ładniejsze widoki. Przejechałem wybrzeżem aż do Pescary, stamtąd miałem wrócić 'dołem' do Rimini, ale po 3-4km płaskiego wróciłem na trasę przy wybrzeżu, ciekawsza, ładniejsza. Powrót do Rimini, wszedłem do hotelu, jakaś ciemna chmura była, nie wiadomo było czy popada, czy nie, miałem na liczniku ok 85km. Wszedłem do pokoju, coś zjadłem, słonce świeciło dalej.. jadę do San Marino, i w drogę. Na pierwszych światłach za Rimini z bocznej uliczki wjeżdża jakiś kolarz, wyprzedziłem go, z wiatrem po względnie płaskim cały czas 35-40km/h. Siadł mi na kolo. Zaczęliśmy coś kaleczyć, on po włosku, ja trochę po angielsku, tyle ze on nie bardzo rozumiał po angielski, a ja po włosku.. :P Nie wytrzymałem Jego tempa. Podjechałem swoim i powrót. W samym Rimini mnie odcięło, nawet na prostym było ciężko.
Ogólnie spodziewałem się lepszych asfaltów we Włoszech, a tu szału nie ma (łagodnie mówiąc) ;) Myślałem, ze wczoraj trafiłem tak, ale widzę, że wszędzie tak jest. Dużo skrzyżowań, postojów na zdj ;)
Ogólnie spodziewałem się lepszych asfaltów we Włoszech, a tu szału nie ma (łagodnie mówiąc) ;) Myślałem, ze wczoraj trafiłem tak, ale widzę, że wszędzie tak jest. Dużo skrzyżowań, postojów na zdj ;)
FOTO:
Paragon za dętke.. :D © BartekO
Przed podjazdem na Gabicci, była tu czasówka na Giro © BartekO
Widoki na wybrzeże © BartekO
Monte Gabicci © BartekO
Casteldimezzo © BartekO
Widoczki cd © BartekO
Adriatyk, spacerek po plaży © BartekO
Adriatyk, spacerek po plaży © BartekO
Dane wyjazdu:
67.00 km
0.00 km teren
02:30 h
2:14 km/h:
Maks. pr.: km/h
Temperatura:13.0
HR max: (%)
HR avg:138 ( 70%)
Pion ↑:700 m
Kalorie: 750 kcal
Rower:Trek 1.1
Do San Marino..
Środa, 26 lutego 2014 · dodano: 26.02.2014 | Komentarze 8
W nocy sypnal mi sie laptop, czyli okno na świat. Zaczał piszczec, nie wiem czemu, wylaczylem go i poszedlem spac dalej. Wstaje rano i dupa. Nie wlaczy sie. Jakims fuksem mialem winxp na pendrivie bo zaraz przed wyjazdem robilem formata na innym kompie i nie zdazylem go sformatowac, ale wszystkie dane z (co ciekawe) tylko dysku c, padly. Probowałem kopiowac pod DOS-em ale nie bylo dostepy do tego dysku, byl widoczny tylko jak nowo utworzona partycja niesformatowana, no ale dość o tych komputerach, bo to nie blog o tym.
Wyjechałem z zamiarem obczajenia sklepu rowerowego. Dostałem w recepcji mapke i pojechalem, sklep okazal sie wystarczajacy. Kupilem detki, dobilem powietrza, zapytalem o droge i pojechalem z strone San Marino. Jade i jade.. Słońce od czasu do czasu ise pokazywalo, bylo okej. Im wyżej tym zimniej i wietrzniej. Wyjechałem jak najwyżej sie dało, wyżej już tylko pieszo było można, zakaz ruchu. Później zjazd ta sama drogą, bo nieciekawe chmury sie zrobily. 20min po tym jak wrociłem do hotelu, rozpadalo sie. Jutro trzeba obczaic dłuższą trase.
FOTO:
Widok na San Marino © BartekO
Już San Marino, zakręty i zakrety © BartekO
San Marino © BartekO
Mały postój © BartekO
Rowerek © BartekO
Na koniec © BartekO
Wyjechałem z zamiarem obczajenia sklepu rowerowego. Dostałem w recepcji mapke i pojechalem, sklep okazal sie wystarczajacy. Kupilem detki, dobilem powietrza, zapytalem o droge i pojechalem z strone San Marino. Jade i jade.. Słońce od czasu do czasu ise pokazywalo, bylo okej. Im wyżej tym zimniej i wietrzniej. Wyjechałem jak najwyżej sie dało, wyżej już tylko pieszo było można, zakaz ruchu. Później zjazd ta sama drogą, bo nieciekawe chmury sie zrobily. 20min po tym jak wrociłem do hotelu, rozpadalo sie. Jutro trzeba obczaic dłuższą trase.
FOTO:
Widok na San Marino © BartekO
Już San Marino, zakręty i zakrety © BartekO
San Marino © BartekO
Mały postój © BartekO
Rowerek © BartekO
Na koniec © BartekO