Info

avatar Ten blog rowerowy prowadzi Bartek z Tuchowa. Mam przejechane 49788.50 kilometrów w tym 293.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.52 km/h.

Klub: Grupetto Gorlice.
Więcej o mnie.

2015 baton rowerowy bikestats.pl 2014 button stats bikestats.pl 2013 button stats bikestats.pl 2012 button stats bikestats.pl 2011 button stats bikestats.pl 2010 button stats bikestats.pl

Gminy:

Wykres roczny

Wykres roczny blog rowerowy barteko.bikestats.pl

Archiwum bloga

Wpisy archiwalne w kategorii

Słowacja

Dystans całkowity:1698.49 km (w terenie 0.00 km; 0.00%)
Czas w ruchu:62:20
Średnia prędkość:27.25 km/h
Maksymalna prędkość:65.52 km/h
Suma podjazdów:16073 m
Maks. tętno maksymalne:171 (87 %)
Maks. tętno średnie:145 (74 %)
Suma kalorii:19595 kcal
Liczba aktywności:8
Średnio na aktywność:212.31 km i 7h 47m
Więcej statystyk
Dane wyjazdu:
103.00 km 0.00 km teren
03:52 h 26.64 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg:145 ( 74%)
Pion ↑:2100 m
Kalorie: 1441 kcal
Rower:Trek 1.1

Road Trophy - Etap III ..

Sobota, 16 sierpnia 2014 · dodano: 16.08.2014 | Komentarze 0

Wstałem wcześnie, bo etap zaczynał się o 9. Pojechałem do sklepu na małe zakupy. Zjadłem i zjechałem na start (Istebna Zaolzie). Nie byłem zbyt wcześnie tam, więc od razu złożyłem rower i pojechałem na start. Tam już pierwsze sektory ustawione (z klasyfikacji generalnej). Start opóźniony o 15 min. Czekam spokojnie ustawiony. Żeby nie było wszystko idealnie, zapomniałem licznika z noclegu. Jechałem patrząc na czas przejazdu. Strzelałem ze moja średnia będzie koło 28. Etap dłuższy, 103 km i 2000 w pionie. Start i od razu podjazd pod Koczy Zamek. Wąskie kręte drogi i tłoczno, co chwile powodowało jakieś zwolnienia, nagłe przyspieszenia. Na końcu podjazdu betonowe kraty, ciężko się po tym jechało. Później zjazd w stronę Słowacji i na zjeździe kiepska kostka brukowa, redukcja prawie do zera. Szkoda było stracić bidonu, czy koła.. Na granicy polsko-słowackiej trochę dziwnie Policjant pokazywał.. niby w lewo, tak pojechaliśmy i później trzeba było zawracać, bo jednak trzeba jechać prosto. Centralnie na granicy wpadłem w (w sumie nie wiem jak to nazwać) 10-centymetrowy brak asfaltu. Tam obróciła mi się kierownica. Nie przeszkadzało to strasznie, ale był mniejszy komfort. Utworzyła się grupka 6-7 osób. I tak jechaliśmy prawie do końca. Były osoby które się woziły.. I tempo tej grupki niestety nie pozwalało dojść kogoś z przodu, a samemu ciężko było odskoczyć, tam gdzie było bardziej płasko, było pod wiatr, łatwo się zajechać. 2 podjazd pod Koczy Zamek lekko rozrzucił grupę, bo rzeczywiście końcówka podjazdu była ciężka. Zostało nas 4. 2 i ostatnia dziś pętla. Na zjazdach doszli nas słabsi na podjazdach. Później było w miarę płasko, choć lekko pod górę. 2km przed bufetem zaczęło się trochę stromiej, wszyscy w grupce uzgodniliśmy, że napełniamy bidony. Ja połakomiłam się jeszcze na 2 batoniki czekoladowe i później musiałem gonić na zjazdach (a wiadome jak mi to zjeżdżanie idzie.. ;) ). Dojechałem na lekkim zjeździe. Dalej jedzie nas 6-7 osób. Czułem zmęczenie po wczorajszym i dzisiejszym.. Później takie jakby hopki wzdłuż drogi ekspresowej. Tam ta grupka się porwała. Odjechał najpierw ktoś z Jas-kółki, ja za nim, oglądam się a reszta została. Myślałem ze na zjazdach dojdą. Jas-kółka odjechał, widać było ze lekko sobie jechał w tej naszej grupce. Do mety już tylko w górę. Najpierw kilka procent, później ścianki na koniec. Obracam się, jakieś 100m gonią mnie, ale jakoś niezbyt mocno. W sumie nawet przez chwile zwolniłem oszczędzając siły na końcówkę. Jak się okazało oni tez i już nie czekałem, ile się dało. Na końcowych podjazdach widzę jeszcze 2 przede mną, ale pod takie ścianki średnio mi idzie. Dojechałem z czasem 3:52. 1441 kcal, 145. Tętno niskie, bo jakoś średnio w tej grupce się jechało, za niskie tempo tam, gdzie można było odrobić. Jutro ostatni etap. 75km i 2200m w pionie. Tam bardziej trzeba będzie liczyć na siebie, i w sumie na tym to polega.
Po etapie open: 58, kat. A: 8.

FOTO:
Końcówka etapu 3
Końcówka pierwszej pętli.. © BartekO
Końcówka etapu 3
Końcówka pierwszej pętli.. © BartekO
Końcówka etapu 3
Końcówka pierwszej pętli.. © BartekO
Końcówka etapu 3
Końcówka pierwszej pętli.. © BartekO
Końcówka 3 etapu
Końcówka 3 etapu © BartekO
Końcówka 3 etapu
Końcówka 3 etapu © BartekO
Końcówka 3 etapu
Końcówka 3 etapu © BartekO
Końcówka 3 etapu
Końcówka 3 etapu © BartekO
Koniaków, spacerek
Koniaków, spacerek © BartekO




Dane wyjazdu:
207.00 km 0.00 km teren
07:11 h 28.82 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg:140 ( 71%)
Pion ↑:2670 m
Kalorie: 2571 kcal
Rower:Trek 1.1

Dookoła Tatr..

Sobota, 9 sierpnia 2014 · dodano: 09.08.2014 | Komentarze 1

W końcu, objechane! Plan tego typu wycieczki był już dawno, ale dopiero teraz się udało. Tak czy tak miałem w ten weekend objechać przy okazji TdP na który się wybierałem. Wczoraj spotkałem znajomego i okazało się ze mają taki sam plan, więc ruszyliśmy wspólnie. Zbiórka na nowym rondzie przed Łysą polaną o 10.

Pojechałem przez Gliczarów, na start ścianka. Na rondzie 3 osoby z Ośki, 3 jakiś tam, ja i znajomy. Ruszyliśmy w stronę Łysej Polany, lewym pasem bo korki masakryczne.. Odbijamy na Słowację, tam pamiątkowe zdj. Ruszamy dalej. Całkiem fajnie się jedzie. Po kilkunastu km w stronę PL odbija trójka, jedziemy w 5. Zaczyna być bardzo fajnie, długi zjazd przy super widoku na Tatry, co chwila jakieś zdjęcia. Na zjazdach brakuje mi przełożenia, w sumie przez całą trasę na zjazdach zostawałem. Dojeżdżałem na płaskim albo pod górę. Pierwszy przystanek po ok. 60km. Tam uzupełnienie bidonów, jakiś batonik i jedziemy dalej.

Czuje się dobrze. Jedziemy fajnie na zmianach, pod górę staram się coś szybciej. Na zjazdach standard - mijają mnie jak chcą.. ;) Humory i pogoda dopisywała, kilometry szybko leciały. Na ok 160 km, kryzys. W momencie zacząłem być tak głodny ze myślałem ze zejdę z roweru. Na szczycie czekają. Zjadłem jakiegoś batonika, po chwili drugiego, od razu lepiej, ale na zjazdach znów w plecy i czasówka (która to już), żeby ich dogonić. Wszystko przy super widokach, jak to na tej trasie. Wjeżdżamy do PL, tam Kacper prowadzi nas przez wąskie, boczne drogi. Kolejny postój w sklepie. Doładowałem się trochę i już spokojnym tempem dojechaliśmy do Białego Dunajca gdzie mam nocleg (jak co roku). Reszcie został podjazd do Bukowiny.. ;) Nie ma Stravy, bo wolałem baterie przeznaczyć na zdj, a urządzenia typu Garmin i inne - jeszcze się nie dorobiłem.. ;) Sporą część trasy jechaliśmy trasą Tatry Tour.

Super widoki, polecam, ujechać się warto, oczywiście w dobrej pogodzie. Widoki pierwszorzędne.. ;) Ciekawe podjazdy, niektóre sztywne, niektóre długie, lżejsze. Na pewno wrócę na te trasy, może zahaczę o Ślaski Dom, którego nie podjeżdżaliśmy..  Zdjęcia będę uzupełniał na bieżąco, jak tylko dostanę z zewnątrz, na razie zamieszczam swoje.
FOTO:
Ekipa
Ekipa © BartekO
Ekipa
Ekipa © BartekO
Widoczki
Widoczki © BartekO
Na tle
Na tle © BartekO
Tatry Wysokie
Tatry Wysokie © BartekO
Ostatnie kilometry i podjazdy na Słowacji
Ostatnie kilometry i podjazdy na Słowacji © BartekO
Proste na Słowacji
Proste na Słowacji © BartekO
Na trasie
Na trasie © BartekO
Ekipa
Ekipa © BartekO
Samojebka.. ;)
Samojebka.. ;) © BartekO
Kacper nadaje tempo
Kacper nadaje tempo © BartekO
Kilka km po mojej bombie
Kilka km po mojej bombie © BartekO
Przed ostatnim zjazdem
Przed ostatnim zjazdem © BartekO


Dane wyjazdu:
549.00 km 0.00 km teren
19:20 h 28.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:4023 m
Kalorie: 9800 kcal
Rower:Trek 1.1

Wycieczka trasą 1 Wyszehradzkiego Rajdu Kolarskiego :)

Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 21

Ukończyłem, czyli już można uznać to za mój prywatny sukces. Do Budapesztu po wielu komplikacjach i problemach ze zorganizowaniem transportu dojechaliśmy ok godz 14. Do Rabki Zdrój jechałem pociągiem, a z Rabki przesiadłem się w samochód. Droga mi się jakoś dłużyła, trochę może i ze zmęczenia, bo wstałem dość wcześnie jak na mnie :P W samochodzie jak i w pociągu jakoś nie idzie mi to spanie podczas trasy. Troszkę krążyliśmy po Budapeszcie, ale po kilkunastu minutach byliśmy na właściwym parkingu. Poszliśmy po odbiór numerka startowego i składanie rowerów. Niby prosta rzecz ale czasochłonna, nawet nie wiedziałem ze tak bardzo i to ciągłe myślenie, a może by jeszcze to wziąć, a może tamto itd.. W sumie to co i ile brać należy dostosowywać do własnych potrzeb, a tu trzeba trochę doświadczenia, ja go w tego typu rajdach nie mam, wiec wolałem wziąć za dużo niż za mało ;) Na liście startowej głównie starsze towarzystwo, bylem 3 czy 4 najmłodszym w stawce. Zapisanych było 155, a wystartowało z tego co podawali ok 105. Sam start polegał na wyjechaniu pod eskorta Policji z centrum Budapesztu. Później ustawianie w grupkach i start z odrazu podjazdem. Chciałem trafić do zgranej grupy i udało się. Byłem w 9 na 10 grup razem z panami którzy jechali drużynówkę (Kadra MASTERS PZKOL, zajęli 3 mc). Za nami była grupka z Węgier TriGranit. No i sobie myślę, super, z początku podjazd, jakby mnie Ci mastersi zostawili na podjeździe, Ci za mną też wydawali się mocni, to zostałbym sam. Na szczęście jakoś wyjechałem na pierwszy szczyt. Zjazdy masakra, strach w oczach, nigdy nie umiałem dobrze zjeżdżać. Po kilkudziesięciu km wyprzedza nas grupka która startowała za nami, łączymy się i jedziemy jak dla mnie mocnym tempem. 40-50-50 km/h po prostym, trochę z wiatrem. Jakoś się utrzymywałem, aż do ok 100km, powiedziałem dość, za dożo traciłem energii, już wtedy lekko bolały mnie nogi trochę. Zostałem z 2 chłopakami w strojach BB-Tour. Troszkę pogadaliśmy, aż do wieczora. Dostałem inf, że było mnie widać kawałek w Teleexpresie ;) Kolejny występ w tv zaliczony :P Doszliśmy uczestniczkę rajdu, panią. Jechała z nami kilkanaście km. Później widziałem, że zostawała, więc zostałem pomóc. Mówiła że jedzie na 3 miejsce w kat. Kobiet. Zaczęła się noc. Doczepił (i dobrze) do nas jeden z samochodów organizatorów, który jechał za nami i oświetlał drogę co było sporym ułatwieniem. Ciekawym było też jak zostawała kilka metrów za mna, panowie z samochodu od razu trąbili, na początku nie wiedziałem o co im chodzi, później zaczaiłem ze jak jest klakson to pasuje zwolnic :P Wiało masakrycznie szczególnie w pierwszej części. Momentami kierownice wyrywało z rąk. Na punkcie pomiaru czasu w Nitrze (Svk, 148km) małe uzupełnienie jedzenia, krótka pogawędka p. Langiem o trasie, zdjęcie i dalej w dwójkę w drogę. Ok. 23 złapałem gumę w przednim kole.Jadąc niby w 2 cały czas jakbym jechał sam, nie zmienialiśmy się, czułem się dobrze, a skoro jechała na 3mc to warto to utrzymać. Od godziny 1 do rana kilometry leciały strasznie powoli, nic się nie działo, samochód serwisowy odjechał i zostały tylko lampki rowerowe. 2-3 razy padało, a raz to lało tak, że nie wiedziałem czy to jeszcze deszcz czy już grad :P Chwilę z nami jako 3 jechał kolega z którym przyjechałem do Budapesztu, ale później został. Mijaliśmy, grupki bądź indywidualnych kolarzy, raz my ich, raz oni nas i tak w kółko. Na zjazdach asfalt, dziury gigantyczne i głębokie, kilka razy wpadłem i cudem się utrzymałem na rowerze leząc na kierownicy. Tempo zjazdu ok 15km/h a to dalej była noc. Przed granicą słowacki - czeską widzieliśmy z daleka rondo, wiec jak przy każdym skrzyżowaniu spodziewaliśmy się instrukcji gdzie jechać, tym razem było inaczej :P Słowacka policja spala w radiowozie. Zaczęło się w końcu robić jasno. Ogólnie na Węgrzech, Słowacji czy Czechach nie było się jak zgubić. Trasa bardzo dobrze oznakowana. Po ok 400km widzę że partnerka trochę osłabła. Wjechaliśmy do Polski w Cieszynie, gdzie minął nas pan który też szukał punktu pomiaru, ale uznaliśmy ze skoro nie ma to pewnie zwinęli. Niby miał być punkt pomiaru czasu a tu nic.. Później okazało się ze jakimś innym przejściem granicznym przejechaliśmy czy coś. Ale w Polsce oczywiście oznaczenia zero. Wjechało się do Polski i radź sobie sam.Ani jednego policjanta na drodze, nic. Była obawa że nam nie zaliczą rajdu. No ale jechaliśmy dalej na Bielsko. Tam kręciliśmy się z pół godziny a i tak byliśmy w punkcie wyjścia, trochę zjechaliśmy z trasy. Dojechaliśmy do Kęt. Doszedłem do wniosku, że skoro organizatorzy sobie lecą w kulki to dlaczego ja mam tracić tyle czasu na pojechanie drogą rajdu która jest w ogóle nie oznaczona. Jadę prosto na Kraków, czyli na Andrychów, Wadowice. Spotkałem tam tego samego Pana co w Cieszynie. Pyta ile do Krakowa, było ok 50. On zaskoczony, bo 15km temu mijał znak 35. Okazało się że się wraca.. Miał kapca w tylnym kole, jechał tak już ponad 80km! Ja dętki już nie miałem. Po kilku km wspólnej jazdy doszliśmy do wniosku, że lepiej żebym jechał szybciej i kogoś wysłał z Krakowa. Ta zrobiłem. Należy dodać, ze tą trasą (Andrychów, Wadowice) jechało kilkunastu uczestników! Na szczęście trochę z wiatrem do Krakowa. W Mogilanach mijam kolegę z którym jechałem kilkanaście km ( strój BB-tour), zmieniał dętkę. Dojechałem do Krakowa, meta na błoniach a ja praktycznie Krakowa nie znam, więc znów błądzenie. Ważne tylko było żeby dojechać po swoje rzeczy, bo kolega już czekał. No ale jest, dojechałem! Nadrobiłem na całej trasie prawie 20km. Po przyjeździe otrzymałem pamiątkowy medal oraz koszulkę, później makaronik i na pociąg.
Czas brutto: 21:52h. Netto(sama jazda): 19:20h. Miejsce: 72/84. +26 nie ukończyło.
Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne. Super przygoda, pogoda nawet dopisała, forma też. Czas średni, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności jest ok. To był pierwszy taki mój rajd więc ukończenie jest dla mnie czymś, na kolejnych będę już bardziej zwracał uwagę na czas czy miejsce. Wybieram się na maraton do Radlina, jestem zapisany na dystans 450km, ale kto wie.. :D Gratuluję wszystkim którzy podjęli wyzwanie ;) Jak mi się coś przypomni, edytuję.

Foto:
W pociągu do Rabki © BartekO

Przed startem © BartekO

Start rajdu © BartekO

Na pukncie kontrolnym z Czeslawem Langiem © BartekO

Jeden z postoji © BartekO
Na granicy słowacko - czeskiej © BartekO
Czeski Cieszyn z daleka © BartekO


Dane wyjazdu:
215.00 km 0.00 km teren
07:34 h 28.41 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max:165 ( 84%)
HR avg:132 ( 67%)
Pion ↑:1740 m
Kalorie: 2600 kcal
Rower:Trek 1.1

Niedzielnie..

Niedziela, 22 lipca 2012 · dodano: 22.07.2012 | Komentarze 1

Pomysł trasy powstał wczoraj jak wracałem z meczu. Sobie mysle: niedziela, ma nie padać, choćby wiało to można pojechać trochę wolniej a dalej. No i ruszyłem z domu o 8:30. Po 30min sms od Wojtka czy będę w Gorlicach na wewnętrznym wyścigu. Ostatecznie do tego nie doszło, wyjechałem za późno, trochę o tym zapomniałem.. No nic. Przed serpentynami w Małastowie bufet, a tam 'kolarze' kupują sobie po browarze, wyglądało na to ze maja jeszcze sporo trasy, podejrzewam ze nie dojechali z nim do domów. Do Bardejova jechało się ok, pokręciłem się trochę po centrum i się zaczęło.. Pod wiatr, 24-27km/h. W twarz wiało do samego domu. Dobrze ze z Krynicy do Grybowa było z górki to dojechałem w miarę.
Foto:
Proste przed Konieczna © BartekO

Bardejov © BartekO

Rynek Bardejov © BartekO



Dane wyjazdu:
70.00 km 0.00 km teren
02:42 h 25.93 km/h:
Maks. pr.:63.41 km/h
Temperatura:27.0
HR max:171 ( 87%)
HR avg:130 ( 66%)
Pion ↑:1200 m
Kalorie: 700 kcal
Rower:Trek 1.1

Polska, Slowacja Polska i gleba

Niedziela, 24 czerwca 2012 · dodano: 24.06.2012 | Komentarze 3

Od rana samo słońce. Ciepło i nawet bez wiatru. Wiec wykorzystując to robiłem dużo zdjęć bo naprawdę było co fotografować. Szkoda tylko ze jest taka duża różnica miedzy tym co widzi aparat a tym co widzi oko..
Pojechałem na Cyhrle, później zjazd przez Murzasichle do Stasikówki i długi podjazd przez Bukowinę na Głodówkę. Zjazd na Łysą Polane, później kierunek Slowacha i znów przez Bukowinę na Poronin, podjazd pod Ząb, zjazd i Olcza do pokoju.
Na Głodówce zatrzymałem się i sobie myślę poproszę kogoś żeby mi zrobił zdjęcie, wiec pytam: Przepraszam, zrobi Pani zdjęcie? (myślała chyba ze z jej dzieckiem i jeszcze za to kasę wezmę) Podziękowała i wystraszona wsiadła do samochodu i odjechała :D Następna pani nie była już taka bojaźliwa i zdjęcie zrobiła ;D
Długi zjazd z pięknymi widokami na Łysa Polane, później Słowację i mostek który był w całości pokryty lepikiem.. Jak się zorientowałem (zrobiłem postój na zdj) to już miałem cale bloki zapchane, oskrobałem i jazda dalej. Na krzyżówce w Poroninie widziałem ze jakiś kolarz jechał na Ząb, miałem do niego jakieś 300m. Dogoniłem go jakieś 300m przed szczytem, objeżdżał trasę TdP Amatorów. Pojechałbym z nim ale nie miałem na to czasu. W domu którym mieszkam na wjeździe jest żwir. Głupi wjechałem na niego(dotąd zawsze schodziłem z roweru wcześniej) kolo wpadło między kamyki i była gleba na bok. Na szczęście tylko obdarte kolano.
Foto:
Dziesiejsze Tatry z Glodowki © BartekO

Głodówka © BartekO

Trampek z lepikiem (po wyczyszczeniu) © BartekO



Dane wyjazdu:
190.60 km 0.00 km teren
06:42 h 28.45 km/h:
Maks. pr.:65.52 km/h
Temperatura:18.0
HR max:160 ( 82%)
HR avg:140 ( 71%)
Pion ↑:1750 m
Kalorie: 2483 kcal
Rower:Trek 1.1

18.03.2012

Niedziela, 18 marca 2012 · dodano: 18.03.2012 | Komentarze 0

63 km sam. Reszta z Tomkiem i Wojtkiem. Zdecydowana większość trasy na kole.
FOTO (by WuJekG.bikestats.pl):



Kategoria Bez sakw, Słowacja


Dane wyjazdu:
223.33 km 0.00 km teren
09:29 h 23.55 km/h:
Maks. pr.:58.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:1640 m
Kalorie: kcal
Rower:

1.07.10 Wypad na Słowację

Czwartek, 1 lipca 2010 · dodano: 01.07.2010 | Komentarze 1

Wyruszylem kolo 5:30. Trasa zostala zrealizowana w 100%. Z Tuchowa ruszylem na Gorlice, lekko na skróty przez Turze, Moszczenice. Z Gorlic na Konieczna. Na Slowacji ciekawa rzecz, z lekkim wiatrem w plecy przez ok 7-8 km moja predkosc wynosila caly czas w granicach 43-50 km/h ;) Dojechalem do Zborova, gdzie odbilem na Svidnik. Tam zobaczylem muzeum wojenne, upamiętniające zmagania I i II wojny światowej na terenach wschodniej Słowacji. Po czym ruszylem na przejscie graniczne Barwinek. Stamtad na Dukle, Jaslo, Biecz i do Tuchowa. 223 km to do tej pory mój najdluzszy dzienny dystans.

Przejscie graniczne w Koniecznej.

Po zapasy ;)

Lekki zjazd.

Przed Svidnikiem.

Skansen.





Miedzy Svidnikiem a Barwinkiem tez byl jakis samolocik ;)

Przejscie graniczne w Barwinku.




Dane wyjazdu:
140.56 km 0.00 km teren
05:30 h 25.56 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:950 m
Kalorie: kcal
Rower:

07.06.2010 Krynica - Bardejov [SVK] - Krynica - Tuchów

Poniedziałek, 7 czerwca 2010 · dodano: 07.06.2010 | Komentarze 0

Krzyzowka - Muszynka - Bardejov (SVK) + powrtot
+
Krzyzowka - Grybow - Tuchów.

Wstalem dosc wczesnie bo ok godziny 6. Przed 7 ruszylem na Slowacje, dokladnie do Bardejova, na przejscie w Muszynce. Tam odpoczynek na murach obronnych. Co ciekawe ciezko bylo mi sie dogadac ze Slowakiem. Chodzilo mi o zdjecie. Probowalem roznych metod az wkoncu sie udalo ;) Przejechalem przez centrum i powrot po bagaże na Krzyzowke gdzie mialem pokoj i powrot do domu.

Najlepiej zachowane na Słowacji mury obronne z XIV-XVI w.






Ciekawy podjazd do przejscia w Muszynce ~10 km pod lekka gorke.




Przejscie graniczne w Muszynce, a raczej pozostałosci.


Wjeżdzam do Polski a tu pelo baranow ;)