Info
Ten blog rowerowy prowadzi Bartek z Tuchowa. Mam przejechane 49788.50 kilometrów w tym 293.50 w terenie. Jeżdżę z prędkością średnią 28.52 km/h.Klub: Grupetto Gorlice. Więcej o mnie. 2015 2014 2013 2012 2011 2010 Gminy:
Moje rowery
Wykres roczny
Archiwum bloga
- 2017, Sierpień2 - 0
- 2017, Lipiec3 - 0
- 2017, Czerwiec4 - 0
- 2017, Maj7 - 0
- 2017, Kwiecień3 - 0
- 2017, Marzec7 - 0
- 2017, Luty3 - 0
- 2017, Styczeń1 - 0
- 2016, Październik2 - 0
- 2016, Wrzesień5 - 0
- 2016, Sierpień1 - 0
- 2016, Lipiec10 - 0
- 2016, Czerwiec5 - 0
- 2016, Maj7 - 0
- 2016, Kwiecień4 - 0
- 2016, Marzec3 - 0
- 2016, Luty2 - 0
- 2016, Styczeń1 - 0
- 2015, Grudzień10 - 0
- 2015, Listopad1 - 0
- 2015, Październik6 - 0
- 2015, Wrzesień9 - 0
- 2015, Sierpień9 - 0
- 2015, Lipiec18 - 1
- 2015, Czerwiec3 - 0
- 2015, Maj6 - 0
- 2015, Kwiecień2 - 0
- 2015, Marzec10 - 1
- 2015, Luty6 - 2
- 2015, Styczeń2 - 0
- 2014, Grudzień5 - 4
- 2014, Listopad2 - 1
- 2014, Październik5 - 0
- 2014, Wrzesień14 - 4
- 2014, Sierpień18 - 6
- 2014, Lipiec22 - 4
- 2014, Czerwiec20 - 4
- 2014, Maj13 - 9
- 2014, Kwiecień24 - 2
- 2014, Marzec20 - 10
- 2014, Luty9 - 14
- 2014, Styczeń11 - 5
- 2013, Grudzień6 - 6
- 2013, Listopad8 - 2
- 2013, Październik13 - 6
- 2013, Wrzesień9 - 4
- 2013, Sierpień20 - 8
- 2013, Lipiec25 - 27
- 2013, Czerwiec17 - 35
- 2013, Maj16 - 42
- 2013, Kwiecień23 - 49
- 2013, Marzec12 - 35
- 2013, Luty10 - 12
- 2013, Styczeń3 - 1
- 2012, Grudzień4 - 2
- 2012, Listopad8 - 15
- 2012, Październik7 - 11
- 2012, Wrzesień19 - 12
- 2012, Sierpień15 - 21
- 2012, Lipiec24 - 43
- 2012, Czerwiec25 - 17
- 2012, Maj23 - 21
- 2012, Kwiecień15 - 7
- 2012, Marzec13 - 2
- 2012, Luty8 - 0
- 2012, Styczeń5 - 0
- 2011, Grudzień6 - 0
- 2011, Listopad9 - 0
- 2011, Październik8 - 0
- 2011, Wrzesień14 - 1
- 2011, Sierpień13 - 4
- 2011, Lipiec11 - 0
- 2011, Czerwiec9 - 0
- 2011, Maj8 - 1
- 2011, Kwiecień7 - 3
- 2011, Marzec2 - 0
- 2011, Styczeń1 - 0
- 2010, Sierpień7 - 2
- 2010, Lipiec10 - 3
- 2010, Czerwiec5 - 0
- 2010, Maj3 - 3
- 2010, Kwiecień1 - 1
- 2010, Marzec5 - 1
- 2010, Luty1 - 0
Dane wyjazdu:
549.00 km
0.00 km teren
19:20 h
28.40 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:4023 m
Kalorie: 9800 kcal
Rower:Trek 1.1
Wycieczka trasą 1 Wyszehradzkiego Rajdu Kolarskiego :)
Sobota, 18 maja 2013 · dodano: 19.05.2013 | Komentarze 21
Ukończyłem, czyli już można uznać to za mój prywatny sukces. Do Budapesztu po wielu komplikacjach i problemach ze zorganizowaniem transportu dojechaliśmy ok godz 14. Do Rabki Zdrój jechałem pociągiem, a z Rabki przesiadłem się w samochód. Droga mi się jakoś dłużyła, trochę może i ze zmęczenia, bo wstałem dość wcześnie jak na mnie :P W samochodzie jak i w pociągu jakoś nie idzie mi to spanie podczas trasy. Troszkę krążyliśmy po Budapeszcie, ale po kilkunastu minutach byliśmy na właściwym parkingu. Poszliśmy po odbiór numerka startowego i składanie rowerów. Niby prosta rzecz ale czasochłonna, nawet nie wiedziałem ze tak bardzo i to ciągłe myślenie, a może by jeszcze to wziąć, a może tamto itd.. W sumie to co i ile brać należy dostosowywać do własnych potrzeb, a tu trzeba trochę doświadczenia, ja go w tego typu rajdach nie mam, wiec wolałem wziąć za dużo niż za mało ;) Na liście startowej głównie starsze towarzystwo, bylem 3 czy 4 najmłodszym w stawce. Zapisanych było 155, a wystartowało z tego co podawali ok 105. Sam start polegał na wyjechaniu pod eskorta Policji z centrum Budapesztu. Później ustawianie w grupkach i start z odrazu podjazdem. Chciałem trafić do zgranej grupy i udało się. Byłem w 9 na 10 grup razem z panami którzy jechali drużynówkę (Kadra MASTERS PZKOL, zajęli 3 mc). Za nami była grupka z Węgier TriGranit. No i sobie myślę, super, z początku podjazd, jakby mnie Ci mastersi zostawili na podjeździe, Ci za mną też wydawali się mocni, to zostałbym sam. Na szczęście jakoś wyjechałem na pierwszy szczyt. Zjazdy masakra, strach w oczach, nigdy nie umiałem dobrze zjeżdżać. Po kilkudziesięciu km wyprzedza nas grupka która startowała za nami, łączymy się i jedziemy jak dla mnie mocnym tempem. 40-50-50 km/h po prostym, trochę z wiatrem. Jakoś się utrzymywałem, aż do ok 100km, powiedziałem dość, za dożo traciłem energii, już wtedy lekko bolały mnie nogi trochę. Zostałem z 2 chłopakami w strojach BB-Tour. Troszkę pogadaliśmy, aż do wieczora. Dostałem inf, że było mnie widać kawałek w Teleexpresie ;) Kolejny występ w tv zaliczony :P Doszliśmy uczestniczkę rajdu, panią. Jechała z nami kilkanaście km. Później widziałem, że zostawała, więc zostałem pomóc. Mówiła że jedzie na 3 miejsce w kat. Kobiet. Zaczęła się noc. Doczepił (i dobrze) do nas jeden z samochodów organizatorów, który jechał za nami i oświetlał drogę co było sporym ułatwieniem. Ciekawym było też jak zostawała kilka metrów za mna, panowie z samochodu od razu trąbili, na początku nie wiedziałem o co im chodzi, później zaczaiłem ze jak jest klakson to pasuje zwolnic :P Wiało masakrycznie szczególnie w pierwszej części. Momentami kierownice wyrywało z rąk. Na punkcie pomiaru czasu w Nitrze (Svk, 148km) małe uzupełnienie jedzenia, krótka pogawędka p. Langiem o trasie, zdjęcie i dalej w dwójkę w drogę. Ok. 23 złapałem gumę w przednim kole.Jadąc niby w 2 cały czas jakbym jechał sam, nie zmienialiśmy się, czułem się dobrze, a skoro jechała na 3mc to warto to utrzymać. Od godziny 1 do rana kilometry leciały strasznie powoli, nic się nie działo, samochód serwisowy odjechał i zostały tylko lampki rowerowe. 2-3 razy padało, a raz to lało tak, że nie wiedziałem czy to jeszcze deszcz czy już grad :P Chwilę z nami jako 3 jechał kolega z którym przyjechałem do Budapesztu, ale później został. Mijaliśmy, grupki bądź indywidualnych kolarzy, raz my ich, raz oni nas i tak w kółko. Na zjazdach asfalt, dziury gigantyczne i głębokie, kilka razy wpadłem i cudem się utrzymałem na rowerze leząc na kierownicy. Tempo zjazdu ok 15km/h a to dalej była noc. Przed granicą słowacki - czeską widzieliśmy z daleka rondo, wiec jak przy każdym skrzyżowaniu spodziewaliśmy się instrukcji gdzie jechać, tym razem było inaczej :P Słowacka policja spala w radiowozie. Zaczęło się w końcu robić jasno. Ogólnie na Węgrzech, Słowacji czy Czechach nie było się jak zgubić. Trasa bardzo dobrze oznakowana. Po ok 400km widzę że partnerka trochę osłabła. Wjechaliśmy do Polski w Cieszynie, gdzie minął nas pan który też szukał punktu pomiaru, ale uznaliśmy ze skoro nie ma to pewnie zwinęli. Niby miał być punkt pomiaru czasu a tu nic.. Później okazało się ze jakimś innym przejściem granicznym przejechaliśmy czy coś. Ale w Polsce oczywiście oznaczenia zero. Wjechało się do Polski i radź sobie sam.Ani jednego policjanta na drodze, nic. Była obawa że nam nie zaliczą rajdu. No ale jechaliśmy dalej na Bielsko. Tam kręciliśmy się z pół godziny a i tak byliśmy w punkcie wyjścia, trochę zjechaliśmy z trasy. Dojechaliśmy do Kęt. Doszedłem do wniosku, że skoro organizatorzy sobie lecą w kulki to dlaczego ja mam tracić tyle czasu na pojechanie drogą rajdu która jest w ogóle nie oznaczona. Jadę prosto na Kraków, czyli na Andrychów, Wadowice. Spotkałem tam tego samego Pana co w Cieszynie. Pyta ile do Krakowa, było ok 50. On zaskoczony, bo 15km temu mijał znak 35. Okazało się że się wraca.. Miał kapca w tylnym kole, jechał tak już ponad 80km! Ja dętki już nie miałem. Po kilku km wspólnej jazdy doszliśmy do wniosku, że lepiej żebym jechał szybciej i kogoś wysłał z Krakowa. Ta zrobiłem. Należy dodać, ze tą trasą (Andrychów, Wadowice) jechało kilkunastu uczestników! Na szczęście trochę z wiatrem do Krakowa. W Mogilanach mijam kolegę z którym jechałem kilkanaście km ( strój BB-tour), zmieniał dętkę. Dojechałem do Krakowa, meta na błoniach a ja praktycznie Krakowa nie znam, więc znów błądzenie. Ważne tylko było żeby dojechać po swoje rzeczy, bo kolega już czekał. No ale jest, dojechałem! Nadrobiłem na całej trasie prawie 20km. Po przyjeździe otrzymałem pamiątkowy medal oraz koszulkę, później makaronik i na pociąg.
Czas brutto: 21:52h. Netto(sama jazda): 19:20h. Miejsce: 72/84. +26 nie ukończyło.
Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne. Super przygoda, pogoda nawet dopisała, forma też. Czas średni, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności jest ok. To był pierwszy taki mój rajd więc ukończenie jest dla mnie czymś, na kolejnych będę już bardziej zwracał uwagę na czas czy miejsce. Wybieram się na maraton do Radlina, jestem zapisany na dystans 450km, ale kto wie.. :D Gratuluję wszystkim którzy podjęli wyzwanie ;) Jak mi się coś przypomni, edytuję.
Foto:
Czas brutto: 21:52h. Netto(sama jazda): 19:20h. Miejsce: 72/84. +26 nie ukończyło.
Ogólne wrażenia są bardzo pozytywne. Super przygoda, pogoda nawet dopisała, forma też. Czas średni, ale biorąc pod uwagę wszystkie okoliczności jest ok. To był pierwszy taki mój rajd więc ukończenie jest dla mnie czymś, na kolejnych będę już bardziej zwracał uwagę na czas czy miejsce. Wybieram się na maraton do Radlina, jestem zapisany na dystans 450km, ale kto wie.. :D Gratuluję wszystkim którzy podjęli wyzwanie ;) Jak mi się coś przypomni, edytuję.
Foto:
W pociągu do Rabki© BartekO
Przed startem© BartekO
Start rajdu© BartekO
Na pukncie kontrolnym z Czeslawem Langiem© BartekO
Jeden z postoji© BartekO
Na granicy słowacko - czeskiej© BartekO
Czeski Cieszyn z daleka© BartekO
Dane wyjazdu:
74.00 km
0.00 km teren
02:23 h
31.05 km/h:
Maks. pr.:65.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg:142 ( 72%)
Pion ↑:490 m
Kalorie: 1340 kcal
Rower:Trek 1.1
Przed Wyszehradzkim..
Środa, 15 maja 2013 · dodano: 15.05.2013 | Komentarze 3
Tuchów - Lubaszowa - Szerzyny - Joniny - Ryglice - Tuchów - Gromnik - TuchówPo 3 dniach odpoczynku musiałem się coś ruszyć. Pierwsze kilometrzy, patrze na tetno i coś powyżej 160, trzebabyło zwolnic :P Chciałem się wyszaleć trochę ;) Później uspokoiłem wszystko . Standardowa pętla przez Szerzyny, Joniny, później po płaskim do Gromnika, nawrór na najsłynniejszym tamtejszym obiekcie, czyli rondzie i powrót do domu. Pogoda lux. Oby taka była przez cały weekend, choć trochę wiało dziś. Myślę, że to ostatni wpis, przed wyjazdem do Budapesztu na jak dotą przygodę życia na rowerze bo chyba udział w 3 odc. Familiady może śmialo konkurować o tą właśnie pozycję :D Mam nadzieję, że kolejny wpis będzie w stylu: Udało mi się!
Kategoria Bez sakw
Dane wyjazdu:
411.00 km
0.00 km teren
14:04 h
29.22 km/h:
Maks. pr.:57.00 km/h
Temperatura:26.0
HR max: (%)
HR avg:122 ( 62%)
Pion ↑:2870 m
Kalorie: 7980 kcal
Rower:Trek 1.1
Zyciowka - Wielka Pętla Bieszczadzka..
Sobota, 11 maja 2013 · dodano: 11.05.2013 | Komentarze 12
Tuchów - Lubaszowa - Siepietnica - Jaslo - Krosno - Sanok - Lesko - Cisna - Ustrzyki G. - Ustrzyki D. - Ustrzyki G. - Lesko - Sanok - Krosno - Jaslo - SIepietnica - Lubaszowa - Tuchów
http://bikemap.net/en/route/2120524-dghdgf/
Plan takiej trasy był juz dawno w mojej głowie. Wiedzialem ze w sobote pogoda ma byc ok a w nd juz cos sie ma spipcyc, wiec tą sobote chcialem wykorzystac ;) Byla opcja pojechania w Tatry, ale patrzylem na prognozy w Zakopanem była możliwość opadów więc wybrałem się w Bieszczady. Bylem tam w 2010r z sakwami podobną trasę zrobilem w 3 dni, tyle ze teraz pogoda super dopisala ;)Trochę się tam pozmienialo ;) Wstałem o 3, wcześnie bo jak byłem w Zakopcy w Tym roku to mi braklo czasu na jazde z Sacza do Tuchowa w dzien, a w nocy mi sie nie chcialo. Teraz chcialem to ominac. Udało się ;) Wyubieralem sie i ok 4 byłem na rowerze. Ciemno, więc światła były włączone. W Olszynach już wyłączyłem bo się zrobiło jasno. Pierwsza setka ze srednia nieco ponad 30. Minalem wiatraki w Rymanowie i jade dalej. Dosc fajnie sie jechało. Przed 9 zaczalem Wielka Petle Bieszczadzka, ktora ma ok 144km. Zaczyna sie i konczy w Lesku. Pojechałem na Cisną fajna drogą wzdłuż jakiejś rzeczki. Później na Ustrzyki Górne, tam mała pogawedka z jakimś turystą. Ruszamy dalej z wiatrem do Lutowisk, gdzie był punkt widokowy [zdj]. Krótki odpoczynek i na Ustrzyki D. i znów do Leska. Druga setka już wolniejsza, srednia spadla do 29 i tak juz zostalo do samego końca. Najbardziej dłużyły się kilometry między 380-360. Masakra jakas :P Ok 390km nogi juz chciały odpoczać, zaczeły mnie piec bardziej. Do 390 było calkiem ok, jechalem dosc oszczednie, wiedzialem ze jakbym pojechal jakis podjazd na maxa to pozniej bym musial dzwonic do domu zeby po mnie przyjechali ;) A tak, jechałem na tyle na ile mogłem. Co do wiatrzu, rano zero, pozniej lekko z wiatrem, a ostatnie 130km od Leska aż do domu lekko pod wiatr, co mnie psychicznie wykonczylo :P Ogolnie jestem zadowolony z czasu jazdy, po dobrym posilku, mysle ze cos bym jeszcze ujechal tym tempem bo jakos nie specjalnie sie zywilem na trasie, w sensie ze batoniki + woda. Wody to strasznie poszlo. Teraz na pewno czeka mnie regeneracja i z nadziejami jadą na Wyszehradzki Rajd Kolarski! :) W tym roku juz 2x poprawilem swoj max dystans w 24h, w 2010 zrobilem 223, w tym roku go poprawilem na 270, a dzis na 411;)
Musze cos z tym aparatem zrobic bo do dupy zdj robi (albo fotograf do dupy):P
Foto:
http://bikemap.net/en/route/2120524-dghdgf/
Plan takiej trasy był juz dawno w mojej głowie. Wiedzialem ze w sobote pogoda ma byc ok a w nd juz cos sie ma spipcyc, wiec tą sobote chcialem wykorzystac ;) Byla opcja pojechania w Tatry, ale patrzylem na prognozy w Zakopanem była możliwość opadów więc wybrałem się w Bieszczady. Bylem tam w 2010r z sakwami podobną trasę zrobilem w 3 dni, tyle ze teraz pogoda super dopisala ;)Trochę się tam pozmienialo ;) Wstałem o 3, wcześnie bo jak byłem w Zakopcy w Tym roku to mi braklo czasu na jazde z Sacza do Tuchowa w dzien, a w nocy mi sie nie chcialo. Teraz chcialem to ominac. Udało się ;) Wyubieralem sie i ok 4 byłem na rowerze. Ciemno, więc światła były włączone. W Olszynach już wyłączyłem bo się zrobiło jasno. Pierwsza setka ze srednia nieco ponad 30. Minalem wiatraki w Rymanowie i jade dalej. Dosc fajnie sie jechało. Przed 9 zaczalem Wielka Petle Bieszczadzka, ktora ma ok 144km. Zaczyna sie i konczy w Lesku. Pojechałem na Cisną fajna drogą wzdłuż jakiejś rzeczki. Później na Ustrzyki Górne, tam mała pogawedka z jakimś turystą. Ruszamy dalej z wiatrem do Lutowisk, gdzie był punkt widokowy [zdj]. Krótki odpoczynek i na Ustrzyki D. i znów do Leska. Druga setka już wolniejsza, srednia spadla do 29 i tak juz zostalo do samego końca. Najbardziej dłużyły się kilometry między 380-360. Masakra jakas :P Ok 390km nogi juz chciały odpoczać, zaczeły mnie piec bardziej. Do 390 było calkiem ok, jechalem dosc oszczednie, wiedzialem ze jakbym pojechal jakis podjazd na maxa to pozniej bym musial dzwonic do domu zeby po mnie przyjechali ;) A tak, jechałem na tyle na ile mogłem. Co do wiatrzu, rano zero, pozniej lekko z wiatrem, a ostatnie 130km od Leska aż do domu lekko pod wiatr, co mnie psychicznie wykonczylo :P Ogolnie jestem zadowolony z czasu jazdy, po dobrym posilku, mysle ze cos bym jeszcze ujechal tym tempem bo jakos nie specjalnie sie zywilem na trasie, w sensie ze batoniki + woda. Wody to strasznie poszlo. Teraz na pewno czeka mnie regeneracja i z nadziejami jadą na Wyszehradzki Rajd Kolarski! :) W tym roku juz 2x poprawilem swoj max dystans w 24h, w 2010 zrobilem 223, w tym roku go poprawilem na 270, a dzis na 411;)
Musze cos z tym aparatem zrobic bo do dupy zdj robi (albo fotograf do dupy):P
Foto:
Wiatraki w Rymanowie© BartekO
Początkowe kilometra WPB© BartekO
Na trasie© BartekO
Informacja© BartekO
Serpentynki za Wetlina© BartekO
Krzyzowka na Ustrzyki© BartekO
Bieszczady zapraszają ;)© BartekO
Ustrzyki G© BartekO
Za Ustrzykami G© BartekO
Z punktu widokowego w Lutowiskach© BartekO
San w Sanoku© BartekO
Kategoria Bieszczady, Bez sakw, Ponad 200
Dane wyjazdu:
55.50 km
0.00 km teren
01:59 h
27.98 km/h:
Maks. pr.:67.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg:123 ( 63%)
Pion ↑:540 m
Kalorie: 973 kcal
Rower:Trek 1.1
Po niby przerwie..
Czwartek, 9 maja 2013 · dodano: 10.05.2013 | Komentarze 0
Tuchów - Lubaszowa - Szeryny - Joniny - TuchówDzień przerwy, ktory mial byc regeneracyjny, nie wyszedl. Dostalem telefon ze pasuje jechać na mecz pucharowy. Pojechalem z mysla ze nie zagram wiecej niz polowke. Na miejscu okazalo sie ze gralem caly mecz w niezlym sloncu. Wymeczylo mnie to i na drugi dzien bylo to samo co dzien wczesniej :P Dlatego dzis jezdzilem taki aktywny wypoczynek. Trochę powialo ale bylo calkiem ok. Później po okolicy.
Kategoria Bez sakw
Dane wyjazdu:
37.00 km
0.00 km teren
01:13 h
30.41 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:27.0
HR max: (%)
HR avg:143 ( 73%)
Pion ↑:340 m
Kalorie: 709 kcal
Rower:Trek 1.1
Chyba pauza..
Wtorek, 7 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 2
Tuchow - Siedliska - Lichwin - Plesna - Tuchów - BurzynWiedziałem, że ok 17. ma sie popsuć pogoda, wiec mała rundka. Przed podjazdem na Lichwin zastanawialem sie czy zdaze przed deszczem, bo od poludna byly ciemne chmury. Pojechalem na szczyt, nawet sie to wszystko rozeszlo. Zjechalem do Plesnej z zamiarem ze pojade na serpentynki w Piotrkowicach, ale na dole patrze za siebie a tam ciemno.. Wiec pojechalem dolem. W Tuchowie odbilem jeszcze na Burzyn, wialo masakrycznie, szczegolnie od Plesnej, niekorzystnie. Nogi i organizm mowi mi zebym odpoczął troche. Chyba trzeba bedzie posluchac i odpoczac 1-2 dni.
Kategoria Bez sakw
Dane wyjazdu:
89.30 km
0.00 km teren
03:13 h
27.76 km/h:
Maks. pr.:70.20 km/h
Temperatura:
HR max: (%)
HR avg: (%)
Pion ↑:1250 m
Kalorie: kcal
Rower:Trek 1.1
Demobilizacja..
Poniedziałek, 6 maja 2013 · dodano: 07.05.2013 | Komentarze 0
Tuchów - Siedliska - Lichwin - plesna - Piotrkowice - Tuchów - Zalasowa - Ryglice - Ostry Kamien - Olpiny - Szerzyny - Joniny - Zalasowa - TuchówO ile takie slowo istnieje [demobilizacja] :P Tak to jest, przebieranie sie na szybkiego i po kilku km zauwazylem ze mam za duzo mniejsca na kierownicy. Okazalo sie ze zapomnialem wziasc ze soba pulsometr. Teraz jakos nie wyobrazam sobie jazdy bez tego urzadzenia, tak troche na slepo. Pojechałem troche trasą 4. etapu KWK. Spoko widoki są na zjeździe z Ostrego Kamienia [Żurowa].
Kategoria Bez sakw
Dane wyjazdu:
169.80 km
0.00 km teren
05:58 h
28.46 km/h:
Maks. pr.:70.00 km/h
Temperatura:24.0
HR max: (%)
HR avg:141 ( 72%)
Pion ↑:2060 m
Kalorie: 3400 kcal
Rower:Trek 1.1
KWK i po okolicach..
Niedziela, 5 maja 2013 · dodano: 05.05.2013 | Komentarze 0
W okolicy był Karpacki Wyscig Kurierow, wiec z rana wybralem sie zobaczyc na premie gorskie w Lichwinie i tam za Ryglicami, pozniej ogladalem ich podjazd na ul. Partyzantow, nawet nagralem filmik calkiem ok, ktory pozniej cholera skasowaloem. Pojechalem pozniej za kolumna samochodow do Zalsaowej gdzie po rundzie mieli wracac jadac na Tarnow. Stojac na przystanku znalazlem prawo jazdy pana z Tarnowa. Dziwne maja te zasady na tym wyscigu. Jechal juz samochod z napisem "Koniec wyscigu", za nimi cywilne samochody, chcialem wlaczyc sie do ruchu ale policjant mi nie pozwolil.. Czekałem jak matol zeby sobie pojechac na dekoracje do Tarnowa, ale wszystko sie tak przeciagnelo ze zgadalem sie z kolarzem-amatorem (czyli tak jak ja) ze pojedziemy rundke na Szezyny i Joniny przez Tuchow. No i pojechalem do domu zostawic bidony ktore znalazlem (razem znalazlem 6). Calkiem fajnie sie jechalo, troche wiatr przeszkadzal, ale rowno, mocno krecilismy. Znal tamte tereny, wiec z Jonin odbilismy na Kowalową i stamtad ostry podjazd na Kokocz. Z Kokoczu piekne widoki, a ja oczywiscie bez aparatu.. Póżniej na Zalasową, kolega stamtad, wiec sie rozjechalismy. Ja na Tuchow na minutke do domu zjesc i znow na rundke na Siedliska - Lichwin - Plesna, pozniej nawrot i znow podjazd pod Lichwin od strony Plesnej no i pozniej juz do domu.. Calkiem fajnie sie jezdzilo dzis, chcialo sie wiecej, ale czasu braklo, jutro tez dzien, aa ma byc ladnie :DFoto:
Karpacki Wyscig Kurierow 2013© BartekO
Peleton KWK w Zalasowej© BartekO
Końcówka peletonu KWK w Zalasowej© BartekO
A poźniej to już grupki© BartekO
Kategoria Bez sakw
Dane wyjazdu:
62.70 km
0.00 km teren
01:56 h
32.43 km/h:
Maks. pr.:75.00 km/h
Temperatura:18.0
HR max: (%)
HR avg:163 ( 83%)
Pion ↑:1000 m
Kalorie: 1320 kcal
Rower:Trek 1.1
Klasyk Beskidzki 2013
Piątek, 3 maja 2013 · dodano: 03.05.2013 | Komentarze 3
No to w końcu oczekiwany 3 maj nastał i wyścig w Łosiach k/Ropy zwany Klasykiem Beskidzkim. Pojechałem tam z nadzieją poprawienia czasu z zeszłego roku, no niestety nie udało się.. Kilka rzeczy na to wpłynęło. Czułem się mocniejszy niż w tamtym roku, no ale.. Przyjechałem na miejsce ok 9, zaczeło kropic, a pozniej padac, sobie mysle super, nie lubie takiej pogody szczegolnie przy zjazdach.. No ale na szczęscie przestało po 30 min. Poskrecalem rower, zrobilem korekte wysokosci siodelka i ustawilem sie na starcie. Start jak start, byłem w srodku, do pierwszej krzyzówki na Klimkowke chyba przeskoczylem o kilka miejsc, no i podjazd. Staralem sie trzymac pierwszej grupy, bylem z tylu, później ktoś kilka miejsc wyzej odpościl i zrobiła się przerwa. Pierwsza grupe caly czas mialem w zasiegu wzroku ok. 100m. Próbowałem gonić w sumie przez caly wyscig roznie było z tym gonieniem, albo ktoś wychodził na zmiane za kare, zeby sie powozic troche. Jechałem od podjazdu w Kwiatoniu ze starszym Panem, z ktorym akurat wspolpraca dobrze sę układała, jechałem z nim aż do chopek wzdłuż Klimkowki. Tam nie było duzej straty. Ale jakos tak zostalismy sami i ciezko było cos podgonić. Później na chopkach przeskoczyłem do 3-4 grupki. Tez z tymi zmianami było różnie, jak wcześniej. Na podjeździe w Bielance i później na tym nastepnym, przeskoczylem o kilka miejsc. Co mnie wlasnie cieszy, bo na podjazdach sporo odrabiałem! To jest plus. Tylko nie miałem jakiejs wiekszej grupki zeby podgonić. Samemu czy we 2 się nie dalo (nie ten level :P). Później zjazd do Ujscia i znow kilka sekund w plecy na zjezdzie, dogonilem troche na prostej. Czulem sie dobrze, wiec bylem jakos tak nastawiony na mocne tempo, ale co zszedlem ze zmiany to tempo spadalo.. Przejechalem hopki, i znow przeskoczyłem wyżej. Jechalismy w 5, widzielismy 50m wieksza grupke w ktorej jechal Arek. I mowie: jedzmy rowno mocno na zmianach to ich dogonimy, uslyszalem odp: ja juz nie mam czym. No to sam 2km przed meta ruszyłem, wyszedlem na zmiane mocniej, widzialem ze nie utrzymal kola ten co byl wczesniej i ruszyłem. Tej wiekszej grupki nie dogoniłem.. Doskoczył do mnie jeszcze jeden, ale sie nie dalem :P Wznik: 74/118 OPEN (nieoficjalnie). Czyli dupa.. Plus to te podjazdy, i ta tym bede bazowal. Im dluzej trwal wyscig tym bylem wyzej. Szkoda ze sie jakos nie zalapalem jak w tamtym roku do jakiejs wiekszej grupki. No ale trudno. Mysle ze beda jakieś zdj. Narazie takie jedno na mecie ;)Foto:
Przed startem© BartekO
Przy rondzie w Ujsciu G© BartekO
Zaraz po starcie© BartekO
Hopki wzdłuż Klimkówki© BartekO
Hopki, we 2 jechalsimy kilkanaście km© BartekO
Finisz Klasyku Beskidzkiego 2013© BartekO
Z mama na mecie :D© BartekO
Dane wyjazdu:
30.90 km
0.00 km teren
01:01 h
30.39 km/h:
Maks. pr.:0.00 km/h
Temperatura:14.0
HR max: (%)
HR avg:133 ( 68%)
Pion ↑:180 m
Kalorie: 450 kcal
Rower:Trek 1.1
Na meczyk
Środa, 1 maja 2013 · dodano: 01.05.2013 | Komentarze 0
Tuchów - Gromnik - TuchówDo Gromnika na mecz i po okolicy.
Kategoria Bez sakw
Dane wyjazdu:
146.70 km
0.00 km teren
04:43 h
31.10 km/h:
Maks. pr.:63.00 km/h
Temperatura:16.0
HR max: (%)
HR avg:135 ( 69%)
Pion ↑:830 m
Kalorie: 2489 kcal
Rower:Trek 1.1
Do Łapki z przesyłką..
Wtorek, 30 kwietnia 2013 · dodano: 30.04.2013 | Komentarze 4
Tuchów - Grybów - Sącze - Grybów - TuchówPo skończonym stażu zacząłem kombinować coś z bagażnikiem bo mi się troche spieprzył. Jakoś go skleciłem tak, ze jest dalej do użytku. Od niedzieli Łapka (siostra) pisała ze trzeba jej podrzucic buty trekkingowe, miała pomysł, żeby wysłać pocztą, ale ja miałem lepszy pomysł, pojechac do niej z przesyłką na rowerze :D I tak też zrobiłem, zapakowałem te buty na ten bagażnik i wio do Starego Sącza. Wyjechałem oczywiscie z później niż zakładałem, w sumie to sie zastanawiałem czy jechać bo takie dziwne chmury były, no ale ruszyłem, trzeba być twardym. Na wszelki wypadek wziąłem cos przeciwdeszczowego, ale nie padalo wcale. W Starym Sączu oczywiście kawałem ścieżką rowerową, ktora Szosowka sie da jechac max 15km/h. Póżniej korki od centrum aż po rondo w Starym.. U Łapki zameldowałem się ok 19. Wypiłem cappuccino i chyba przez to miałem puls spowrotem dość wysoki, bez jakiegos przyspieszenia chwilowo mi skakał do ok 175, a jak na mnie to wysoki, przy małym obciążeniu.. W okolicach Grybowa już zrobiło się ciemno.
Kategoria Bez sakw